sobota, 27 lutego 2016

Projekt denko luty 2016


Witajcie!


Dzisiaj przychodzę do Was z projektem denko. Początkowo kompletnie nie szło mi zużywanie kosmetyków, szczególnie dlatego, że pozwoliłam sobie pootwierać kilka produktów tego samego typu. Na szczęście się zawzięłam i pod koniec zaczęłam wyrzucać pełno pustaków. Jestem z siebie dumna :) Zapraszam do lektury :)

Balea odżywka do włosów- miałam ją po raz drugi i sprawdziła się całkiem ok. Była wydajna, przyjemnie pachniała, delikatnie nawilżała włosy, jednak mimo wszystko nie wrócę do niej

Barwa Ziołowa szampon pokrzywowy- tani, wydajny, świetnie oczyszczał włosy, nie przyspieszał ich przetłuszczania, kupię ponownie

Barwa Naturalna szampon lniany- miałam co do niego mieszane uczucia. Raz ładnie odświeżał włosy i dobrze wyglądały po jego użyciu, a potem coś się z nimi działo i były tępe w dotyku, brzydko wyglądały, nie kupię ponownie

Head&Shoulders szampon przeciwłupieżowy- nie raz był już w moim denku. Bardzo je lubię i zawsze do nich wracam, kupię ponownie

Balea żel pod prysznic limonka i aloes- przepięknie pachniał, miał fajną żelowo- kremową konsystencję, bardzo się z nim polubiłam. Niestety nie ma dostępu do dm, dlatego nie kupię ponownie

Stara Mydlarnia płyn do kąpieli coffe latte- pachniał jak prawdziwa kawa, robił pianę, która za długo się nie utrzymywała i był bardzo gęsty, co sprawiało problem z jego wydobywaniem, nie kupię ponownie

Pinio płyn do kąpieli bajeczna czekolada- często kupuję je synkowi i sprawdzają się u nas bardzo dobrze. Ten wyjątkowo ładnie pachniał, przypominał mi pomarańczowe delicje, kupię ponownie

Dove żel pod prysznic pistacja i kokos- po jakimś czasie zaczął mnie trochę drażnić jego zapach, bo był zbyt intensywny. Konsystencja bardzo kremowa, lekko nawilżająca skórę, ale mam do niego mieszane uczucia, może kupię ponownie

Biały Jeleń nawilżające kozie mleko płyn do kąpieli- cudo! niby zwykły żel, ale miał wyjątkowo ładny zapach, niby mydlany, ale z czymś kuszącym, nie umiem go określić. Robiła fajną pianę, nie wysuszał mojej skóry, no i niewiele kosztuje, kupię ponownie

    
   Dermedic normacne tonik do twarzy- zakochałam się w tej firmie, w tym toniku, więc niebawem napiszę Wam więcej o ich produktach, kupię ponownie

La Roche- Posay Effaclar żel do mycia twarzy- bardzo gęsty, wydajny, dobrze oczyszczał skórę, czasem miałam jednak wrażenie, że lekko ją przesusza, może kupię ponownie

Pharmaceris T krem na noc z 5% kwasem migdałowym- jakoś nie widziałam po nim jakiś świetnych efektów, nie polubiłam się z nim, nie kupię ponownie

Pharmaceris T emulsja matująca- dziwny krem. Na dzień jakby za ciężki, na noc za lekki. Owszem dało się na niego nałożyć podkład, nic się nie rolowało, ale wydawało mi się, że po nim szybciej zaczynam się świecić, nie kupię ponownie

Be Beauty matujący płyn micelarny- pisałam o nim tutaj, nie kupię ponownie

Venus regenerujący balsam do ciała- miałam go już 2 raz i dobrze się u mnie sprawdza, szybko się wchłania, dobrze nawilża skórę, nie pozostawia lepkiej warstwy i do tego jest tani, może kupię ponownie

Dove balsam do ciała pistacja i magnolia- miał gęstą konsystencję, beznadziejne opakowanie, przez które ciężko było wydobyć produkt, dobrze nawilżał skórę, czasem miałam po nim wrażenie klejenia się, może kupię ponownie

Pro Formula żel do higieny intymnej- tani, bardzo wydajny i przyjemny w użyciu żel, który robi to, co ma robić, nie podrażnia, sprawdził się u mnie, może kupię ponownie

Linda mydło w płynie z ekstraktem z imbiru- bardzo średnie mydełko, z którym trochę się męczyłam, nie kupię ponownie

Alessandro Snowball krem do rąk- pisałam o nim tutaj, nie kupię ponownie

Yves Rocher krem do rąk- pięknie pachniał, szybko się wchłaniał, dobrze nawilżał dłonie, jeśli jeszcze go gdzieś znajdę to kupię ponownie

Aqua Chic krem do stóp- dostałam go w takim zestawie z Rossmanna i był bardzo przyjemny, szybko się wchłaniał, bardzo wygładzał stopy, dobrze je nawilżał, jak go znajdę w większej pojemności to kupię ponownie

Miss Sporty korektor na niedoskonałości- pisałam o nim tutaj, kupię ponownie

Eveline odżywka do rzęs- nie sprawdziła się u mnie, zdecydowanie wolę tą z olejkiem arganowym, nie kupię ponownie

Celia 2 tusze do rzęs- tanie, ładnie wyglądają na rzęsach, nie sklejają ich, ale niestety szybko zasychają, osypują się i robią efekt pandy, nie kupię ponownie

Bell rozświetlający korektor pod oczy- całkiem nieźle kryje okolice pod oczami, nie wysusza, trzyma się cały dzień, nie wchodzi w zmarszczki, kupię ponownie

Balea bodyspray acai i limonka- ładny słodko- kwaśny zapach, który nie utrzymywał się za długo na ciele, nie kupię ponownie

Claris lakier do paznokci- bardzo ładnie wyglądał i po raz pierwszy zużyłam cały lakier, nie kupię ponownie

Nivea hydro care pomadka ochronna- nie sprawdziła się u mnie. Nie nawilżała dostatecznie ust, do tego połamała się, nie kupię ponownie

Eveline odżywka do paznokci- świetna! zawsze mnie ratuje, gdy moje paznokcie mają kryzys, kupię ponownie

Inglot cień do powiek nr. 352- bardzo ładny kolor, naturalny z lekką różową nutą, nie kupię ponownie, bo mi się trochę znudził

Carea waciki- zawsze do nich wracam, kupię ponownie

Biovax maseczki do włosów- nie polubiłam się z nimi, nie kupię ponownie

Sylveco balsam do włosów z betuliną- muszę koniecznie kupić pełny produkt, bo po jego użyciu moje włosy były bardzo nawilżone, błyszczące i sypkie, kupię ponownie

La Roche Posay Effaclar żel do mycia twarzy- jak wcześniej, może kupię ponownie

Dermedic normacne- na pewno kupię całe opakowanie.   
   
 
   
  I to tyle z moich zużyć. Jak już wcześniej wspomniałam, jestem zadowolona z ilości, bo zużyłam wszystkie pootwierane kosmetyki i w końcu dobrałam się do moich zapasów :) 
 
 
     
Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :) 

Agnieszka :)

wtorek, 16 lutego 2016

Be Beauty- matujący płyn micelarny

 Witajcie!

Dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią na temat płynu micelarnego od Be Beauty.

Jakiś czas temu, ta wielka butla była dostępna w Biedronce w cenie 7, 99zł za 400 ml. Kiedyś miałam ten popularny, niebieski płyn i nie sprawdził się u mnie, dlatego postanowiłam dać szansę temu.

Wszyscy już wiemy, że te płyny micelarne są produkowane przez Tołpę. Niestety z Tołpy miałam tego typy produktu i kompletnie się u mnie nie sprawdzały, ponieważ bardzo podrażniały moje oczy i twarz. Do tego płynu również podeszłam z lekką rezerwą, ale za taką cenę to szkoda było nie brać.

Generalnie mogę się zgodzić ze wszystkimi obietnicami producenta, prócz jednej. Produkt ten kompletnie nie nadaje się do oczu. Pomijając szczypanie, pieczenie, zaczerwienienie i łzawienie oczu to kompletnie nie jest w stanie zmyć choćby cienia do powiek. Lekko są one rozmazane, ale nie zmyte nawet przy delikatnym pocieraniu wacikiem. I co dalej się dzieje z oczami pisałam przed chwilką.

Za to świetnie mi się sprawdza do demakijażu twarzy. Ładnie zmywa podkład, puder, wszystko dokładnie usuwa, przy tym dając uczucie odświeżenia. Ma właśnie takie lekki, rześki zapach, który cudownie pobudza skórę. Bardzo lubię używać tego produktu jako toniku do twarzy.
Produkt ten nie wysusza naszej cery, jest bardzo neutralny. Co do obiecanego matu to niestety, ale nic z tych rzeczy. Odświeży naszą cerę, nie wysuszy, ale też nie zmatowi.

Osobiście nie wrócę tego produktu, choć sprawdza mi się całkiem nieźle jako tonik do twarzy.


 A Wy miałyście ten płyn micelarny? Jak u Was się sprawdził?


Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

środa, 10 lutego 2016

Alessandro Snowball- krem do rąk

 Witajcie!


Dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią na temat zimowego kremu do rąk od Alessandro. Już kilka razy miałam styczność z tą firmą i byłam zadowolona z ich produktów. Czy tym razem znów krem spełnił moje oczekiwania? Zapraszam do dalszej części postu:

Krem ma przyjemne dla oka opakowanie. Jest fioletowe, z białymi kropkami, które nawiązują do śnieżynek. Ma on zakrętkę koloru srebrnego, która nie ściera się.

Zakupiłam go w salonie kosmetycznym. Potrzebowałam czegoś, co dogłębnie nawilży moje dłonie, ponieważ są one bardzo suche, często mi pękają i bardzo bolą. Zareklamowano mi go właśnie jako taki krem, który dodatkowo pięknie pachnie.

Jak już wcześniej wspomniałam to nie moje pierwsze podejście do tej firmy. Niestety tym razem się zawiodłam. Zacznę może od zapachu, który kompletnie mi się nie podoba. Nie potrafię go do niczego porównać, ale jak dla mnie, nie jest on choć trochę przyjemny. Krem jest koloru białego, zawiera w sobie kapsułki, które mam nadzieję, udało mi się uchwycić na zdjęciu. Wydaje on się być dość gęsty, treściwy, idealny na zimową porę roku. Rozsmarowując go po pewnym czasie czujemy jakbyśmy sparowały dłonie olejkiem. Jest to całkiem przyjemne uczucie, daje również jakby powłokę, która otula i ociepla nasze dłonie. Po chwili niestety to wszystko mija. Nie wchłania się może całkowicie, ale po jego użyciu możemy bez problemu wykonywać dalsze czynności. Jestem zawiedziona głównie tym, że nie nawilża jakoś dogłębnie naszych dłoni. Jest to taki codzienny krem. Dodatkowym minusem, jest również jego opakowanie. Nie lubię, kiedy nałożę krem i muszę manewrować, aby zakręcić go i nie pobrudzić wszystkiego dookoła.

Nie mogę nazwać tego kremu całkowitym bublem, ale na pewno ponownie do niego nie wrócę. Jest on drogi, bo za 100 ml płacimy 37 zł. Niestety nie spełnił moich oczekiwać.


 
 A Wy miałyście ten krem? Jak u Was się sprawdził? A może macie inne produkty tej firmy, które się u Was sprawdziły?



Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

poniedziałek, 1 lutego 2016

La Roche- Posay- Effaclar K (+)


 Witajcie!

Już wielokrotnie pisałam, że mam skórę bardzo kapryśną, skłonną do trądziku i lubiącą się przesuszać. Znalezienie dla niej odpowiedniej pielęgnacji jest dla mnie nie lada wyczynem. Próbowałam kremów drogeryjnych, naturalnych specyfików, jednak najlepiej sprawdza się u mnie pielęgnacja dermokosmetykami. Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią na temat jednego z takich kremów:

Krem La Roche- Posay zamknięty jest w aluminiowej, białej tubce. Jest całkiem wygodna w użyciu, jednak trzeba uważać, by jej za mocno nie naciskać, ponieważ wtedy wydobywa się zbyt dużo kremu. Jest go tutaj 30 ml, więc trochę mniej niż standardowe pojemności.

Kupiłam ten krem, ponieważ potrzebowałam czegoś lekko nawilżającego na dzień. Pierwsze, co przykuło moją uwagę to zapach, przypomina mi on lilie, jest on delikatny, ale wyczuwalny, jednak ulatnia się zaraz po nałożeniu go na twarz. Wchłania się bardzo szybko, do matu. Faktycznie delikatnie nawilża, dobrze współgra z podkładem, nie zapycha mnie i co najważniejsze utrzymuje mat na mojej cerze, aż do wieczora.

Jest on zakończony aplikatorem podobnym do tych, które mamy przy kremach pod oczy. Również jest on wygodny i higieniczny w użyciu. Sama formuła kremu jest lekko żelowa. Z tego produktu jestem bardzo zadowolona i chętnie z niego korzystam codziennie rano. Czasem jednak odczuwam ściągnięcie cery, ale podejrzewam, że sprawdzi się on u mnie przede wszystkim latem.

Krem ten możecie dostać w aptekach, za ok. 50 zł.


 A Wy używałyście tego kremu? Jak u Was się sprawdził?


Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka:)