Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią na temat zimowego kremu do rąk od Alessandro. Już kilka razy miałam styczność z tą firmą i byłam zadowolona z ich produktów. Czy tym razem znów krem spełnił moje oczekiwania? Zapraszam do dalszej części postu:
Zakupiłam go w salonie kosmetycznym. Potrzebowałam czegoś, co dogłębnie nawilży moje dłonie, ponieważ są one bardzo suche, często mi pękają i bardzo bolą. Zareklamowano mi go właśnie jako taki krem, który dodatkowo pięknie pachnie.
Jak już wcześniej wspomniałam to nie moje pierwsze podejście do tej firmy. Niestety tym razem się zawiodłam. Zacznę może od zapachu, który kompletnie mi się nie podoba. Nie potrafię go do niczego porównać, ale jak dla mnie, nie jest on choć trochę przyjemny. Krem jest koloru białego, zawiera w sobie kapsułki, które mam nadzieję, udało mi się uchwycić na zdjęciu. Wydaje on się być dość gęsty, treściwy, idealny na zimową porę roku. Rozsmarowując go po pewnym czasie czujemy jakbyśmy sparowały dłonie olejkiem. Jest to całkiem przyjemne uczucie, daje również jakby powłokę, która otula i ociepla nasze dłonie. Po chwili niestety to wszystko mija. Nie wchłania się może całkowicie, ale po jego użyciu możemy bez problemu wykonywać dalsze czynności. Jestem zawiedziona głównie tym, że nie nawilża jakoś dogłębnie naszych dłoni. Jest to taki codzienny krem. Dodatkowym minusem, jest również jego opakowanie. Nie lubię, kiedy nałożę krem i muszę manewrować, aby zakręcić go i nie pobrudzić wszystkiego dookoła.
Nie mogę nazwać tego kremu całkowitym bublem, ale na pewno ponownie do niego nie wrócę. Jest on drogi, bo za 100 ml płacimy 37 zł. Niestety nie spełnił moich oczekiwać.
Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)
Agnieszka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz