niedziela, 31 maja 2015

Liebster Blog Award

Witam Was bardzo serdecznie! :)
Ostatnio zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Emily B., której bardzo dziękuję i oczywiście zapraszam na jej bloga :)
A teraz przejdźmy do odpowiadania na pytania:
1. Co oznacza Twoje imię i czy ten opis zgadza się z tym jaka jesteś naprawdę?
Według księgi imion Agnieszka- "jest ruchliwa i nie może zbyt długo usiedzieć w miejscu. Sprawia wrażenie pewnej siebie, jednak często jest to tylko wrażenie.Zawsze angażuje się w to, co robi, a każde niepowodzenie silnie przeżywa. Jest do tego bardzo pobudliwa i trzeba nie lada wysiłku, by ją uspokoić, kiedy się zdenerwuje. Otacza się zwykle sporym gronem przyjaciół, ale często ich zmienia. Mimo to nie nawiązuje łatwo kontaktów, ponieważ ciężko się z nią porozumieć. Prowadzi życie pełne wrażeń i ciągłych huśtawek nastrojów. Stałe układy szybko ją nudzą, chociaż pragnie równowagi w życiu. Od partnera oczekuje przede wszystkim wiele wyrozumiałości i cierpliwości. W zamian będzie wiernie kochać i zadba o wspólne gniazdko."

Po części muszę się zgodzić z tym opisem. Faktycznie jestem bardzo nerwową osobą i dobrze, że mój mąż jeszcze to wytrzymuje, bo mała rzecz potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Na szczęście pracuje nad sobą i coraz częściej udaje mi się trzymać nerwy na wodzy. Tak samo zgadzam się z tym, że jestem bardzo pobudliwa, przeżywam każde niepowodzenie i jak otrzymam to, czego oczekuję od partnera to staram się podwójnie. Natomiast, co do nawiązywania kontaktów to owszem jest on utrudniony, ale wynika to z mojej nieśmiałości. Tak przynajmniej mi się wydaje. No i ostatnia kwestia dotycząca częstego zmieniania grona przyjaciół. Mam ciągle tych samych przyjaciół, od kilku lat i ciągle się ich trzymam :)

2. Czy Twoi znajomi wiedzą, że prowadzisz bloga?
Jak na razie mało osób o tym wie, dlatego, że ja wolę nad czymś popracować, udoskonalić i czuć, że w jakimś stopniu mnie dana rzecz zadawala (nigdy nie czuję, że coś zrobiłam na 100%) i kiedy osiągnę ten stopień zadowolenia to wtedy mogę o tym rozmawiać. Jak na razie zaczęłam blogowanie, dopiero się tutaj odnajduję i chcę mieć to dla siebie.

3. Wymień swoje największe zalety.
Oj ciężkie pytanie, bo wiadomo, że łatwiej podać wady niż zalety. Wydaje mi się, że moją zaleta jest to, że potrafię rozkręcić atmosferę w towarzystwie, kiedy jest ona drętwa. No i kolejna to taka, że jestem wierna jak pies i jak na kimś mi zależy to zrobię wszystko, by danej osobie pomóc nie patrząc na konsekwencje jakie mogą mnie spotkać.

4. Jakie jest Twoje największe marzenie związane z blogowaniem?
Chciałabym mieć wiernych obserwatorów, którzy docenią moją pracę oraz to że blog ciągle będzie się rozwijał i był coraz lepszej jakości.

5. Dzień bez czego jest dla Ciebie dniem straconym?
Na pewno bez kawy. Kawę to ja mogę ciągle pić (oczywiście staram się ją ograniczać), ale pobudka bez kawy jest dla mnie straconym dniem :P

6. Gdybyś w magiczny sposób mogła sprawić, że nagle będziesz umieć wykonywać jakąś rzecz (której do tej pory nie potrafiłaś) lub otrzymasz jakiś niezwykły talent, co by to było?
Będzie to oklepana już odpowiedź, ale chciałabym mieć umiejętność uzdrawiania. Jestem bardzo wrażliwą osobą i jak widzę, że ktoś cierpi, szczególnie dziecko i nie da się mu pomóc to bardzo to przeżywam, Dlatego jakbym miała taki dar poświęciłabym życie na jeżdżenie i uzdrawianie ludzi.
A z takich bardziej przyziemnych rzeczy to chciałabym umieć pięknie śpiewać :P

7. Oglądasz jakiś Youtuberów? Jeśli tak to jakie są Twoje ulubione kanały?
Oglądam już od dłuższego czasu:
- akinaa1
- the red lipstick monster
- stylizacje
- julia (itxjul)- chyba taki miała nick
- panna joanna make up

8. Największe kosmetyczne odkrycie i rozczarowanie.
Może zacznę od rozczarowań, bo na szczęście było ich mniej. Jest to zestaw, szampon i odżywka do włosów z firmy Pantene aqua light, do których na pewno nie wrócę i szkoda mi każdej złotówki, którą wydałam na te produkty. Tak, to jest moje wielkie rozczarowanie.
A odkryć miałam wiele i szczerze mówiąc nie wiedziałam, który produkt wybrać. Ale wybrałam:
Jest to olejek do twarzy ze Starej Mydlarni jojoba i melisa, który jak dla mnie jest genialny pod każdym względem.

9. Jeden kosmetyk, bez którego nie przeżyjesz i nie dałabyś go sobie odebrać. 
Jest to tusz do rzęs. Nawet jak nie robię pełnego makijażu to muszę mieć chociaż tusz, a jak już wykonuję go od A do Z to zostawiam go na koniec, bo jest on dla mnie taką wisienką na torcie :)

10. Jak wyglądałyby Twoje idealne wakacje?
Ja kocham polskie morze i chyba tam były by moje idealne wakacje z moim mężem i synkiem :) Dodatkowo życzyłabym sobie na miejscu masażystę, fryzjerkę i kosmetyczkę w jednym bym przez cały wyjazd czuła się zadbana, wypoczęta i piękna. Dla synka wielki plac zabaw, żeby wybiegał się z innymi dziećmi, a dla męża darmowe jazdy motocyklami i salon gier, gdzie bez ograniczeń można pić piwo :P A jak wszyscy byśmy czuli się dopieszczeni to rodzinne spacerki, kąpiele i zwykłe spędzanie czasu w trójkę :)

11. Jaki jest Twój KWC (Kosmetyk Wszech Czasów)?
To są perfumy, które po raz pierwszy powąchałam u mojej mamy i się zakochałam. Na szczęście mam tak cudownych rodziców, że dostałam je na święta bożonarodzeniowe:
Oczywiście już zdążyłam rodziców poinformować, że na kolejne święta chcę dostać taki sam prezent :)

No i to już wszystkie pytania. Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację :) Zachęcam Was wszystkich do odpowiedzenia na te pytania :)

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

Projekt denko maj 2015

Witam Was bardzo serdecznie!
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać, co udało mi się zużyć w tym miesiącu. Jest tego bardzo dużo, więc cieszę się, że zaraz po napisaniu tego posta będę mogła te pustaki wyrzucić. Jestem zadowolona z ilości moich zużyć, ponieważ bilans zakupów i zużyć się wyrównał :) A teraz pokażę Wam jak prezentuje się całość:
Legenda:
kupię
może kupię
nie kupię

WŁOSY
- Wella- farba do włosów w odcieniu o nazwie- ciemny brąz. Dobrze mi się nią farbowało włosy, co prawda na początku wyszły mi czarne, ale jak się ona trochę zmyła to wyszedł mi śliczny kolor, którego oczekiwałam- kupię ponownie
- Schwarzkopf Gliss Kur- odżywka do włosów w spreyu, którą namiętnie kupuję. Są mi one potrzebne do rozczesywania włosów po myciu i w tej kwestii sprawdzała się rewelacyjnie. Dodatkowo pięknie pachnie jakby kawą i wanilią- przynajmniej mi się z tym kojarzy ten zapach- kupię ponownie
- Batiste- suchy szampon, do którego regularnie wracam. Ta wersja średnio mi pasowała, ale tylko i wyłącznie pod względem zapachu, który raz mi się podobał, a raz nie. Ale świetnie odświeża włosy, więc kupię ponownie
Pantene aqua light- szampon do włosów, z którym bardzo się nie polubiłam. Więcej o nim możecie poczytać tutaj- nie kupię ponownie
- Head&shoulders- szampon przeciwłupieżowy. Bardzo lubię te szampony i na pewno kupię ponownie
- Joanna Naturia- szampon i odżywka do włosów z pokrzywą i zieloną herbata- cieszyłam się ogromnie, że kupiłam takie małe pojemności. Nie czułam po nich odświeżenia włosów, a dodatkowo odżywka była tak lejąca, że nie dało jej się dać na włosy. Jak już się jednak udało to i tak nic nie robiła- nie kupię
- Loxon 5%- spray do leczenia łysienia androgenowego. Przepisał mi ją mój dermatolog, gdy miałam wielki problem z wypadaniem włosów na tle nerwowym i hormonalnym i bardzo mi pomógł. Teraz stosują już drugą buteleczkę. Niestety jest to produkt na receptę.
- Kallos- maska do włosów keratynowa- jakoś większego wrażenia na mnie nie zrobiła.Niby wygładziła włosy, ale nie tak jak inne wersje tych masek,no sama nie wiem- nie kupię ponownie

KĄPIEL
- AXE APOLLO- żel pod prysznic mojego męża. Bardzo go lubił i powiedział, że chętnie do niego wróci :) Ja od siebie mogę dodać, że pięknie pachnie, cały ten zapach było czuć jeszcze długo po kąpieli w całej łazience i na ciele mojego małżonka :) kupimy ponownie
- Biały Jeleń- żel do higieny intymnej dla mężczyzn. Używałam go tylko i wyłącznie ja i sprawdził się bardzo dobrze - kupię ponownie
- Fruit Kiss- Exotic Passion- żel pod prysznic z Biedronki. Pięknie pachniał, ale miał w sobie takie kuleczki, które trochę mnie denerwowały, bo nie chciały się rozpuszczać. Robił to co miał robić, ale nie polubiłam go, aż tak, żeby kupić go ponownie- nie kupię ponownie
- Isana melon i gruszka- żel pod prysznic, który pięknie pachnie. Również zawierał takie kuleczki, ale one pod wpływem ciepła rozpuszczały się. Dodatkowo nie wysuszył mojej skóry, więc kupię ponownie
- Auchan płyn do kąpieli brzoskwinia- dla mojego męża świetny płyn do kąpieli, dla mnie okropny. Bardzo przesuszył mi skórę, pachniał taką chemiczną brzoskwinią i w ogóle nie chciał się pienić- nie kupię ponownie
- Isana płyn do kąpieli- bardzo fajny płyn do kąpieli, za śmieszne pieniądze, dający fajną pianę i śliczny zapach- kupię ponownie
- Pinio szampon i płyn do kąpieli dla dzieci- płyn mojego synka, który daje fajną, puszystą pianę i ślicznie pachnie truskawkami- kupię ponownie
- Stara Mydlarnia solny peeling do ciała- bardzo go polubiłam, więcej o nim możecie poczytać tutaj- kupię ponownie
- Wellness& Beauty peeling do ciała- kolejny peeling, który bardzo polubiłam, tutaj możecie o nim poczytać więcej- kupię ponownie
- Soraya żel do higieny intymnej-  stał u mnie bardzo długo, ponieważ początkowo dostałam od niego podrażnienia. Wykończyłam i więcej nie kupię

Mazidła do dłoni
- Amincer Pharma Argan Gold- w skład tego zestawu wchodził: peeling do dłoni, krem- maska do rąk i zmiękczający i ochronny krem do rąk i paznokci. Całe trio sprawdziło się u mnie super, pisałam o nim tutaj. Jeżeli gdzieś je znajdę to może kupię ponownie
- Be Beauty- regenerujący krem do rąk, który zużyłam do stóp. Tutaj możecie poczytać o nim więcej- może kupię ponownie
- Anida- krem do rąk- znalazłam go w szafce mojego męża podczas porządków i wyrzucam go, ponieważ jest przeterminowany- nie kupię ponownie

TWARZ
- Tołpa dermo face, strefa T- matujący żel do mycia twarzy- nie polubiłam go. Miałam uczucie ściągnięcia, szczypała mnie twarz i po jego użyciu przesuszyła mi się cera- nie kupię ponownie
- AA energizujący żel do mycia twarzy- świetny żel, bardzo go polubiłam, więcej na jego temat dowiecie się tutaj- kupię ponownie
- Perfecta- mineralny krem myjący- maska 2 w 1- bardzo go nie lubiłam, zapchał mnie i jedyne, co mnie cieszy to to, że dostałam go w gratisie, więcej na jego temat pisałam tutaj- nie kupię ponownie
- Hydrolat z mięty pieprzowej- świetnie odświeżał i koił moją cerę. Tutaj o nim pisałam- kupię ponownie
- Bioderma Sensibio eye- cudeńko, które bez promocji jest, jak dla mnie, bardzo drogie. Jeżeli zobaczę go ponownie w przystępnej cenie to kupię ponownietutaj o nim pisałam :)

CIAŁO
- Stara Mydlarnia masło do ciała- świetnie nawilża ciało, ale ma też swoje wady, o których pisałam tutaj- kupię ponownie
- Ziaja- balsam do ciała- piękny zapach, fajne działanie, więcej wspominałam tutaj- kupię ponownie

PSIKACZE
- N0 36 dezodorant do stóp- bardzo mi służył ten odświeżacz do stóp, kupiłam go za jakiś 6 zł w Tesco i na prawdę jest gody uwagi- kupię ponownie
- Fa Pink Passion dezodorant- w ogóle nie chroni nas przed potem, ale ja nie kupuję go do tego celu. Używam go jako takiej mgiełki do ciała, bo przepięknie pachnie- kupię ponownie
- Aril odświeżacz powietrza Cytrusowy raj-  ogólnie lubię te Biedronkowe odświeżacze powietrza, ale ten zapach wyjątkowo mi się nie podobał i czekałam, aż w końcu mi się skończy- nie kupię ponownie (tego zapachu)

KOLORÓWKA
- Eveline kredka do oczu- wygodna w użyciu, piękny fioletowy kolor, który nigdzie mi się nie odbijał, jeżeli są jeszcze w sprzedaży to kupię ponownie
- Lovely korektor pod oczy- ładnie krył cienie pod oczami, ale jest bardzo niewydajny- może kupię ponownie
- Pharmaceris F fluid do twarzy- dobrze krył niedoskonałości, nie ścierał się w ciągu dnia, nie zapchał mnie i ma spf 20- może kupię ponownie
-Maybelline FIT me!- podkład w sztyfcie- był ok, ale żebym miała ochotę do niego wrócić to jakoś nie bardzo, dlatego nie kupię ponownie
- Be Beauty- puder sypki- średni puder, o którym pisałam tutaj- nie kupię ponownie
- Eveline- tusz do rzęs- super się u mnie sprawdzał, wydłużał, nie osypywał się, jest wodoodporny i faktycznie nic nie jest w stanie go ruszyć w ciągu dnia, tutaj o nim pisałam i kupię ponownie
- Max Factor 2000 calorie- nie polubiłam się z nim, pisałam o nim tutaj i nie kupię ponownie
- Catrice- wodoodporna kredka do oczu- miała bardzo ładny kolor, ale ciężko się nią malowało kreski, ponieważ była za twarda, dlatego nie kupię ponownie
- Yves Rocher- pomadka do ust waniliowa- przyjemnie pachniała, ładnie nawilżała usta i jak skończę wszystkie moje zapasy pomadek ochronnych to może kupię ponownie

RÓŻNOŚCI
Tutaj nie będę opisywała wszystkiego po kolei, ale tutaj pisałam Wam o maseczkach do twarzy z Ziaji, które u mnie bardzo dobrze się sprawdzają, warto też zwrócić uwagę na puder dla dzieci z DM, który ma w sobie olej z oliwek i świetnie nawilża pupkę niemowlaków (taka informacja dla mam) i Sudocrem, który używałam zarówno ja sama jako maseczki do twarzy lub krem punktowy na wypryski oraz smarowałam nim mojego synka, gdy zaszła taka potrzeba i w każdej roli sprawdza się super. Reszta mnie nie zachwyciła na tyle, by o niem pisać lub żebym miała potrzebę zakupić pełnowymiarowy produkt, z próbek, które zużyłam.

Ufff, to tyle w tym denku. Mam nadzieję, że dotrwałyście ze mną do końca :)

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

piątek, 29 maja 2015

Hit hitów!- płyn micelarny od Bioderma Sensibio H2O

Witam Was bardzo serdecznie!
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać płyn micelarny, który używam regularnie od jakiegoś czasu i wracam do niego za każdym razem.
Moja cera, jak już wielokrotnie pisałam, jest wrażliwa, skłonna do podrażnień oraz sucha ze skłonnością do trądziku i pękających naczynek. Rozpoczynając kurację trądzikową, moja Pani dermatolog, zaznaczyła, że każdy kosmetyk może mnie podrażniać i uczulać. Powiedziała również, że mogę wykonywać codzienny makijaż, ale należy go zmywać czymś delikatny i poleciła mi właśnie Biodermę Sensibio H2O.
Zdaję sobie sprawę, że o tym płynie było już bardzo głośno. Śledzę już od dłuższego czasu Wasze blogi i czytałam każdą po kolei opinię, ale szczerze mówiąc, nie zamierzałam go kupić, bo szkoda mi było wydać tyle pieniędzy na zwykły kosmetyk do demakijażu. Jednak podczas tej kuracji przy stosowaniu płynów micelarnych m.in. z Tołpy stwierdziłam, że muszę go kupić, bo to jak wyglądała moja skóra i jak bardzo była podrażniona to wolę zapomnieć.
Co mówi producent:
Skład:
Moja opinia:
Płyn zamknięty jest w przezroczystej buteleczce z wygodną "pompeczką":
Sposób "wydobywania" produktu jest dla mnie trochę niewygodny (tzn. pomysł jest dobry, ale w praktyce u mnie się nie sprawdza), ponieważ umieszczając na tym otworku wacik i przyciskając go płyn tryska mi bokiem, co mnie denerwuje, ponieważ marnuje mi się ten płyn i dodatkowo wszystko w koło jest mokre. I tutaj mogę Wam od razu napisać, że jest to jedyny minus tego produktu, oprócz oczywiście ceny. Najważniejsze jest działanie i jak dla mnie, płyn ten, ma same plusy. Nigdy po jego użyciu nie miałam podrażnienia czy wysypu "nieprzyjaciół", dokładnie i szybko zmywa makijaż, nawet ten wodoodporny, skóra jest odświeżona, oczyszczona i uspokojona. Tutaj zgadzam się z każdą obietnicą producenta.
Pisząc o tym produkcie muszę zaznaczyć, że początkowo, podczas mojej kuracji na trądzik, nie mogłam użyć żadnego kremu do twarzy i Pani dermatolog kazała mi wybrać płyn, który właśnie ukoi moją skórę i lekko ją nawilży. Dlatego też poleciła mi ten produkt i faktycznie w tej roli równie dobrze się spisuje.

Nazwa: Bioderma Sensibio H2O- płyn micelarny
Cena: ok. 53 zł (za 500ml), są również dostępne mniejsze pojemności)
Dostępność: apteki z szafami Biodermy
Pojemność: 500 ml (są również dostępne mniejsze pojemności)

Miałyście ten płyn micelarny? A może poleciłybyście mi jakiś płyn do demakijażu, który będzie tańszym odpowiednikiem, ale równie skutecznym i delikatnym?

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

czwartek, 28 maja 2015

Kolorówka od Eveline

Witam Was bardzo serdecznie!
Dzisiejszy post będzie typowo makijażowy. Pokażę Wam jak zrobiłam makijaż oka paletką z Eveline, ale na wstępie chciałam Was przeprosić za jakość zdjęć, która pozostawia wiele do życzenia, ale nie mogłam uchwycić dobrego światła. A tak oto prezentuje się mój makijaż:
Tutaj chciałabym Wam od razu pokazać jak prezentuje się tusz do rzęs od Eveline, który ostatnio namiętnie używam. Bardzo ładnie rozczesuje rzęsy, wydłuża je, nie tworzy efektu pandy i trzyma się cały dzień bez kruszenia.
Właśnie tak jak wcześniej wspomniałam nie mogłam uchwycić światła. Użyłam tutaj trzech pierwszych cieni, czyli tego białego, szarego i tego z nr 3. Cienie bardzo dobrze trzymają się na powiece, długo się utrzymują, nie osypują, mają dobrą pigmentację i nie zanikają podczas rozcierania.
Tutaj chciałabym Wam pokazać wszystkie kosmetyki, które użyłam podczas malowania się, a znajdują się tutaj:
- paletka cieni Eveline nr 03- dostępna jest ona w Rossmanie, niestety nie wiem ile kosztuje, ponieważ dostałam ją w prezencie od mamy. Piękne kolory, przyjemna konsystencja, można z niej wyczarować wiele makijaży. Jak jestem z niej bardzo zadowolona.
- Eveline- czarna kredka do oczu- jak widać już mi się kończy, ma w sobie temperówkę, świetnie się ja rozciera, jest nie za miękka, ale też nie za twarda, co pozwala nam ją używać na różne sposoby, np. na linie wodą, a ja najchętniej podkreślam linię przy rzęsach, by uzyskać efekt, gdzie mam więcej rzęs, mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi )
- Eveline- tusz do rzęs Big Volume Lash (natural bio formul)- obiło mi się kiedyś o uszy, że jest to tusz dla alergików. Jako, że ja należę do tej grupy muszę potwierdzić, że nic mnie nie uczula, za to pięknie unosi nasze rzęsy, jest bardzo trwały, no i efekt, który dzięki niemu uzyskuje bardzo mnie zadawala.
- Eveline- multifunkcyje serum do rzęs 5 w 1 z olejkiem arganowym- używam go jako bazy pod tusz do rzęs, dzięki niemu rzęsy od razu się unoszą. Co do właściwości odżywczych to czasem mi się wydaje, że faktycznie moje rzęsy są po nim bardziej sprężyste i mocniejsze, ale 100% pewności nie mam.
- PUPA- opisywałam to cudo tutaj. Użyłam z tego zestawu bazy pod cienie, która bardzo dobrze się u mnie sprawdza.

Od razu chciałam zaznaczyć, że nie jest to żaden sponsorowany wpis. Wszystkie kosmetyki zakupiłam sama, bądź dostałam od rodziny.
Podsumowując kosmetyki Eveline (które oczywiście nie miałam okazji wszystkich używać) jestem bardzo zadowolona z kolorówki z tej firmy, szczególnie moją uwagę przykuwają tusze do rzęs, które nie są drogie, a sprawują się bardzo dobrze. Paletka oraz kredka do oczu też bardzo dobrze mi służy. Chętnie zaglądam do szafy z kosmetykami kolorowymi tej firmy, jedyne co mi się nie sprawdziło to korektor pod oczy Art Scenic (jakoś tak).
Mam nadzieję, że zachęciłam Was choć trochę do wypróbowania kosmetyków kolorowych z Eveline i nie macie mi za złe złej jakości zdjęć :)

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

środa, 27 maja 2015

Elegancki lakier do włosów

Witam Was gorąco! :)
Do napisania tego posta zbierałam się już jakiś czas. Zdaję sobie sprawę, że większość z Was nie używa tego produktu do włosów, ale może znajdą się osoby, którym coś pomoże ten wpis lub choć trochę zaciekawi Was ten kosmetyk.A mowa dzisiaj będzie o:
Co mówi producent:
"Nowy lakier got2b Rise'n Shine body+ gloss zapewnia wspaniałą objętość oraz lśniące wkończenie fryzury bez obciążenia. Jak unieść i olśnić? Dla bardzo mocnego utrwalenia fryzury: spryskaj włosy równomiernie z odległości 30 cm. Rozpyl krótkimi seriami."

Moja opinia:
Lakier znajduje się w oryginalnie i przyciągającej oko butelce w kolorach miedziano- różowych. Aplikator spryskuje włosy mgiełką i jest koloru różowego:
Jakiś czas temu opisywałam Wam inny lakier z got2b, z którego również byłam zadowolona. Jednak w tym to, szczerze mówiąc, jestem zakochana. Pięknie utrwala fryzurę, nie tworzy maski, włosy po jego użyciu pięknie lśnią i to co mnie w nim najbardziej zachwyciło to... zapach :) Kojarzy mi się on z jakimiś eleganckimi perfumami (mogłabym takie mieć :P), utrzymuje się on dość długo na włosach. Nie skleja włosów i bardzo łatwo jest go wyczesać. Fryzurę utrzymuje on cały dzień i nigdy nie miałam uczucia, że coś mam na włosach. Jakiś czas temu dałam ten sam lakier mojej mamie (bo przypadkowo kupiłam 2) i ona również sobie go chwali. U niej na włosach również świetnie się sprawdza i widać, że po jego użyciu, tak samo jak moje włosy, są one bardzo nabłyszczone, zdrowo wyglądające i uniesione.
Firma got2b skradła moje serce i chętnie będę wracała do ich produktów do stylizacji włosów. Tym samym polecam Wam wypróbować jakiś ich produkt, bo na prawdę są godne polecenia :)

Nazwa: Schwarzkopf got2b- Rise'n Shine- lakier do włosów
Cena: 18,99 zł
Dostępność: Rossmann
Pojemność: 300 ml

Miałyście coś z firmy got2b? Sprawdzają się u Was ich produkty?

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

wtorek, 26 maja 2015

Eliksir z olejkami pielęgnacyjnymi od Gliss Kur

Witam Was bardzo serdecznie! :)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać produkt, który używam do końcówek w celu ich zabezpieczenia, nawilżenia i zmiękczenia.
Co mówi producent:
Skład:
Moja opinia:
Produkt znajduje się w buteleczce złotawego koloru z czerwoną pompką:
Jest to produkt, który ma za zadanie ochronić kolor oraz zapewnić miękkie i lśniące włosy. Konsystencja jest typowa dla olejków i jest koloru słomianego:
Zapach kojarzy mi się orientalnie, więcej określeń na niego nie znalazłam.
Producent proponuje nam używanie tego olejku na 3 sposoby: przed myciem włosów, bez spłukiwania po myciu lub na suche włosy jako wykończenie. Jeżeli używamy olejku na sucho zapach ten dość długo utrzymuje się na włosach, jeżeli zaś na mokro to po jakimś czasie się ulatnia. Ja zdecydowanie wolę stosować go zaraz po umyciu włosów, ponieważ widzę lepsze jego działanie. Próbowałam go używać wielokrotnie na suche włosy, ale niestety tutaj mi się nie sprawdził, ponieważ włosy robiły się jakby ciemniejsze na końcach, dłużej się on wchłaniał i te włosy robiły się jakby tępe w dotyku. Odkąd zaczęłam go stosować na końce zaraz po umyciu włosów to rano (bo włosy myję wieczorem) włosy są miękkie, zdrowo wyglądające, końcówki przestały mi się rozdwajać i nigdy nie miałam efektu obciążenia, dodatkowo ładnie się układają i widać, że są dobrze nawilżone. Produkt jest bardzo wydajny, bo wystarczy niewielka ilość (ja daje 2-3 pompki) na pokrycie od połowy włosów po same końce.
Chętnie przetestowałabym inne warianty tego olejku, bo ten sprawdza się u mnie naprawdę dobrze. Spełnia wszystkie moje oczekiwania, chociaż czasem drażni mnie jego zapach (kobieta zmienną jest i raz on mi się podoba, a raz nie :))

Nazwa: Schwarzkopf Gliss Kur- eliksir z olejkami pielęgnacyjnymi
Cena: ok. 22 zł
Dostępność: Rossmann
Pojemność: 75 ml

A co Wy stosujecie na swoje końcówki?

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka:)

poniedziałek, 25 maja 2015

Bo ja jestem białą czekoladką :)

Witam Was bardzo serdecznie w kolejnym poście! :)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać produkt, który dość długi czas czekał na swoją kolej w moich zapasach. Zdecydowała się zacząć jego używanie, ponieważ pogoda za oknem nas nie rozpieszcza (chociaż jak dla mnie to dobrze, że nie ma jeszcze upałów, bo ich po prostu nie lubię) a na gorące dni to zdecydowanie by się nie nadawał. A mowa dzisiaj będzie o:
Co mówi producent:
Skład:
Nazwa: Stara Mydlarnia- white chocolate body butter
Dostępność: stacjonarne sklepy Starej Mydlarni, drogerie internetowe, drogeria Natura
Cena: ok. 23 zł
Pojemność: 250 ml

Moja opinia:
Masło do ciała mieści się w wygodnym opakowaniu z odkręcaną zakrętka. Są na nim umieszczone smakowicie wyglądające naklejki z białą czekoladą lub deserem, który ją zawiera. Konsystencja masła jest bardzo gęsta, zbita.
Zapach tego produktu jest bardzo przyjemny. Nie ma w nim nuty chemii, czujemy prawdziwą, białą czekoladę. Zrobiłam nawet test na moim mężu, że po wysmarowaniu się nim kazałam mu zgadnąć czym pachnę i bezbłędnie odpowiedział, że białą czekoladą. Co do działania to ma to masło swoje plusy i minusy. Za plusy uważam: piękny zapach, który bardzo długo utrzymuje się na ciele (u mnie nawet do rana, jeżeli posmaruję się nim wieczorem),bardzo dobre, długotrwałe nawilżenie, konsystencja (ponieważ nie jest ona za rzadka, tylko bardzo gęsta, treściwa) skład, bo w mojej ocenie jest dobry (osoby nie lubiące parafiny będą z niego zadowolone, ponieważ jej tam nie ma) oraz dość szybkie wchłanianie. A teraz przejdźmy do minusów: konsystencja jest trochę tępa przy rozsmarowywaniu jej po ciele, zostawia białe smugi, ale jest to chwilowe, ponieważ po ok. 1 minucie wszystko się wchłonie, ale najgorszy i największy minus tego masła jest taki, że po jego użyciu,na drugi dzień czuję, że się kleję. Wieczorem takiego efektu nie odczuwam, właśnie dopiero rano. Nie jest to zbyt przyjemne. Owszem, jeżeli wezmę kąpiel to to uczucie znika, nawilżenie nadal zostaje, ale jednak troszeczkę mnie to denerwuje.
To jest już moje drugie masło ze Starej Mydlarni, wcześniej miałam o zapachu malinowym i miałam ten sam efekt klejenia się z rana.
Czy wrócę do tego masła? Spróbuję mu dać jeszcze jedną szansę zimą. Tym bardziej, że na prawdę doskonale nawilża ciało i ten efekt utrzymuje się na skórze jeszcze długo po skończeniu opakowania. Chciałabym również spróbować balsamów do ciała z tej firmy i sprawdzić jak one będą się zachowywały na moim ciele.

Miałyście kiedyś masła do ciała ze Starej Mydlarni? Byłyście zadowolone?

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

niedziela, 24 maja 2015

Słodka landryneczka od Lovely+ mały pomocnik

Witam Was bardzo serdecznie! :)
Dzisiejszy post będzie typowo paznokciowy. Jakiś czas temu pisałam Wam o jednym z moich ulubionych lakierów od Bell. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kolejnego mojego ulubieńca, a jest nim:
Nazwa: Lovely- Gloss Like Gel
Cena: ok. 6 zł
Nr koloru: 156
Pojemność: 8 ml
Dostępność: Rossmann

Moja opinia:
Lakier mieści się małej, poręcznej buteleczce z czarną nakrętką. Producent pisze, że jest to lakier imitujący efekt lakieru żelowego.

Jak wygląda lakier na paznokciach:
Lakier, moim zdaniem, bardzo ładnie wygląda na paznokciach. Jest to śliczny, bardzo słodki różowy kolor. Na zdjęciu wygląda na jaśniejszy, niż jest w rzeczywistości.
Pędzelek:
Pędzelek jest odpowiedniej grubości i długości. Łatwo i przyjemnie można nim pomalować paznokcie. Co do samego lakieru to dość szybko schnie, na pokrycie całej płytki, bez prześwitów trzeba nałożyć 2 warstwy. Produkt utrzymuje się na paznokciach, przy standardowych czynnościach (sprzątanie, mycie głowy itd.) do 4 dni bez top coata, a z utwardzaczem do 6 dni. Nigdy nie miałam przy nim odprysków, jedynie co to starte końcówki. Konsystencja lakieru nie jest ani za rzadka, ani za gęsta, jak dla mnie jak najbardziej odpowiednia. Ja z tego lakieru jestem bardzo zadowolona, ponieważ za niską cenę otrzymujemy produkt dobrej jakości, firma ta ma do wyboru dużą gamę kolorystyczną, gdzie każdy może znaleźć odcień odpowiadający swojemu upodobaniu, a także całkiem dobrze trzymający się produkt na paznokciach. Osobiście mam już kilka lakierów Lovely i na żadnym się jeszcze nie zawiodłam.

A teraz czas pokazać Wam mojego małego pomocnika:
Nazwa: Eveline 3 w 1 Multi Action TOP COAT
Cena: ok. 12 zł
Pojemność: 12 ml
Dostępność: Rossmann

Moja opinia:
Stwierdziłam, że nie ma sensu robić osobnego posta na temat tego top coata. Będzie krótko, zwięźle i na temat :) Otóż ja przy każdym malowaniu paznokci używam top coata z Eveline. Mieści się on w zgrabnej buteleczce ze złotą nakrętką. Konsystencja tego produktu jest rzadka i jest koloru przezroczystego (niestety mi się zbrudziła przy każdorazowym używaniu, ale nie wpływa to na wygląd koloru, którym malujemy paznokcie). Pędzelek jest cienki i dość długi, nie ma z nim problemu przy aplikacji. Jest to top coat 3 w 1, czyli utwardza, wysusza i nabłyszcza. Po pomalowaniu paznokci wybranym lakierem musimy odczekać ok. 2 minuty i potem rozprowadzamy go na paznokciach. Producent twierdzi, ze po 60 sekundach nasze paznokcie będą już suche. Moim zdanie dzieje się tak po ok. 2-3 minutach. To nie zmienia faktu, że nie jestem zadowolona z tego produktu. Faktycznie robi te 3 rzeczy, które obiecuje nam producent i przedłuża trwałość lakieru o kilka dni. Jedyne, co mu mogę zarzucić to to, że czasem, nie wiem czemu, robią mi się po jego użyciu na paznokciach takie bąbelki. Dzisiaj go użyłam i nie mam takiego efektu. Nie wiem czy zależy to od jakiej firmy lakieru używam czy może tego przyczyna jest inna. Ja z tego produktu jestem bardzo zadowolona, używam go już od jakiegoś czasu, za każdym razem, gdy maluje paznokcie i zostało mi ok. połowy buteleczki, więc też szybko się go nie zużyje, a także nie widzę zmiany w jego konsystecji, więc będzie mi jeszcze długi czas służył, z czego bardzo się cieszę.

Miałyście ten lakier lub top coat? Byłyście zadowolone? A może polecicie mi jakiś inny top coat, który równie dobrze sprawuje się jak ten z Eveline?

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

sobota, 23 maja 2015

Hydrolat z mięty pieprzowej

Witam Was bardzo serdecznie!
Jakiś czas temu wspominałam Wam, że chciałabym zacząć pielęgnację twarzy kosmetykami naturalnymi. Już od dłuższego czasu używam hydrolatów. Moim pierwszym była woda różana, której buteleczek zużyłam tak dużo, że nie jestem w stanie ich policzyć. Kolejnym był tonik oczarowy, który opisywałam w pierwszym moim poście i nadal uważam, że jest to fantastyczny hydrolat i od pierwszego użycia zawsze mam jakiś pod ręką. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kolejny z hydrolatów, a jak już możecie się domyśleć po tytule, chodzi mi o hydrolat z mięty pieprzowej:
Na stronce e-naturalne.pl można przeczytać, że hydrolat z mięty pieprzowej wykazuje właściowści odświeżające, pobudzające oraz tonizujące. Łagodzi podrażnienia, działa antybakteryjnie oraz odkażająco. W przypadku cery tłustej i mieszanej zmniejsza pory oraz łagodzi podrażnienia, a także przyspiesza gojenie się ran. Przywraca odpowiedni odczyn skóry oraz posiada właściwości rozjaśniające.
Idealny do pielęgnacji oraz odświeżania w ciągu dnia każdego rodzaju skóry. Wzmacnia warstwę lipidową i delikatnie ochładza. Ponadto może być stosowany do odświeżania makijażu.

Właściwości:
- działa antyseptycznie, ściągająco, odświeżająco i rozjaśniająco
- przyspiesza gojenie się ran
- oczyszcza skórę
- zwęża pory
- przywraca odpowiedni poziom pH skóry

Moja opinia:
Hydrolat zamknięty jest w białej buteleczce przypominającej wodę utlenioną. Zapachem przypomina mi herbatę miętową- taką z torebki. Mi osobiście ten zapach niezbyt się podoba, bo ja za bardzo nie lubię takiego aromatu, no i chyba spodziewałam się czegoś innego.
Produkt ten używam jako toniku raz dziennie- rano. Stosowałam go również wieczorem, ale jednak wolę go stosować zaraz po umyciu buzi, ponieważ daje przyjemne uczucie chłodzenia i odświeżenia twarzy. Ten efekt jest też spowodowany tym, że trzeba go trzymać w lodówce. Co do działania to jestem bardzo zadowolona. Cera po używaniu staje się lekko napięta, rozjaśniona, lekko nawilżona i daje wrażenie takiej zdrowej i nawilżonej. Moja skóra mniej się przetłuszcza w strefie T oraz mniej są widoczne jakieś blizny na twarzy. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że to tylko zasługa tego hydrolatu, ale widzę, że odkąd go używam, faktycznie stan mojej cery się poprawił. Uważam, że będzie on idealny, tak jak producent zaleca, dla skóry tłustej i mieszanej, a także jako odświeżenie twarzy latem.
Otwór hydrolatu jest mały, dzięki czemu nie wylejemy jego na wacik zbyt dużo:
A konsystecja przypomina zwykłą wodę:
Nazwa: Hydrolat z mięty pieprzowej
Cena: 6, 30 zł
Dostępność: strona internetowa e-naturalne.pl
Pojemność: 50 g

Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)
Agnieszka :)

piątek, 22 maja 2015

Brzoskwiniowe dłonie

Witam Was bardzo serdecznie w kolejnym poście! :)
Odkąd pamiętam byłam uzależniona od kremów do rąk. Nawet mój mąż wspominając nasze pierwsze spotkanie pamięta jak miałam przy sobie tylko telefon, klucze i czekoladowy krem do rąk (z Joanny, pamiętam go doskonale, bo kiedyś namiętnie go używałam). Zawsze miałam ich bardzo dużo, kolekcjonowałam i przy każdych zakupach wkładałam kolejny do koszyka. Od tamtego czasu trochę się zmieniło. Mam ich mniej, ale każdy za coś lubię, a jeśli nawet trafię na jakiś który nie spełnia moich oczekiwać to dzielnie zużywam do końca :) Dzisiaj chciałabym Wam pokazać jeden z nich :) A mowa będzie o:
Co mówi producent:
Skład:
Nazwa: Bingo Spa
Cena: ok. 15 zł
Dostępność: Auchan, strony internetowe
Pojemność: 280 g


Moja opinia:
Krem, a raczej kolagen do dłoni zamknięty jest w przezroczystej butelce, dzięki której możemy kontrolować zużycie produktu. Zaopatrzony jest w pompkę, która nie zacina się, dozuje odpowiednią ilość produktu i ma funkcję open i stop, dzięki której możemy krem zamknąć i nic nam się z niego nie wydostanie.
Kolagen ma średnio- gęstą konsystencję koloru białego.
Przepięknie pachnie taką świeżą brzoskwinią, ja osobiście nie czuję w nim ani odrobiny chemii. Zapach dość długo utrzymuje się na dłoniach po aplikacji. Co do samego działania to ja z tego kolagenu jestem bardzo zadowolona. Nie czuję, co prawda, wielkiego nawilżenia, ale pięknie wygładza dłonie, jest lekki w swojej konsystencji, szybko się wchłania, dzięki czemu zaraz po wsmarowaniu go w dłonie możemy przystępować do dalszych czynności. Jest on bardzo wydajny, bo wystarczy jedna pompka na całe dłonie. Polecałabym go głównie jako krem na lato lub dla dłoni mnie wymagających. Ja mimo, że posiadam wiecznie przesuszone dłonie jestem z niego zadowolona, ponieważ zaraz po jego użyciu, widać, że dłonie są nawilżone, wygładzone i wydają się zadbane. A jeżeli nie dla samego działania, to szczerze mówiąc, warto mieć go dla samego zapachu :)


Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)

czwartek, 21 maja 2015

Mineralny krem myjący- maska 2 w 1 od Perfecta

Witam Was bardzo serdecznie w kolejnym poście! :)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać produkt, który otrzymałam w gratisie podczas zakupów w Hebe. Niestety nie jestem w stanie Wam powiedzieć ile on kosztuje oraz jak z jego dostępnością, ponieważ nie widziałam go w żadnej drogerii lub jakoś nie zwróciłam na niego uwagi na sklepowych półkach. A dzisiaj będzie mowa o:
Co mówi producent:
Skład:
Moja opinia:
Produkt jest zamknięty w 50 ml tubce w odcieniach różu. Ma bardzo przyjemny zapach, kojarzy mi się z peelingiem do twarzy z Perfecty, który namiętnie używałam będąc nastolatką. Niestety nie umiem określać zapachów, ale on mi się kojarzy z morzem. Jest też taki balsam do ciała z tej firmy, z dziewczyną pin-up girl, a tubka zachowana jest w kolorach morskich i bardzo podobnie właśnie ten krem pachnie. Mam nadzieję, że wiecie o który produkt konkretnie mi chodzi, bo jakiś czas temu był na niego szał i można go było dostać w gazecie- chyba Avanti.
Producent dedykuje ten krem myjący cerze suchej i wrażliwej.Zawiera on minerały, algi, bawełnę i ma za zadanie oczyścić nam twarz, załagodzić podrażnienia, usunąć resztki makijażu, dać poczucie nawilżenia, zmiękczenia i wygładzenia oraz wspomóc barierę ochronną skóry. Można go stosować na dwa sposoby: jako krem myjący lub maseczkę.
Konsystencja tego produktu jest koloru delikatnego różu. Jest lejąca, przecieka przez palce.
Co do samego działania, to niestety, ale jestem bardzo zawiedziona tym produktem. Stosowałam go jako żel do mycia twarzy i miałam poczucie niedomycia. Nie czułam odświeżenia skóry, że wszystkie brudy po nocy czy po całym dniu zostały usunięte. Jako maski do twarzy nawet nie próbowałam go stosować, bo w moim odczuciu jest on za rzadki i wydaje mi się, że mógłby spływać mi z twarzy. Wykorzystuję go jedynie do zmycia pierwszej warstwy makijażu,oczywiście robi mi się "panda" i nie mam domytego podkładu, ale potem domywam to płynem miceralnym i używam żelu do mycia twarzy z AA. Nie lubię go również za to, że podczas używania go piecze mnie twarz. A ostatni zarzut, który go dyskwalifikuje ostatecznie jest fakt, że odkąd go używam to znów zaczęli pojawiać się "nieprzyjaciele" na mojej twarzy. Nie znam się na składach, ale może to wina występującej już na 2 miejscu w składzie parafina.
Na szczęście już mi się on kończy. Osobiście nie mogę Wam go polecić, bo u mnie się nie sprawdził. Ja do niego na pewno nie wrócę. Jedynie, co mnie cieszy,to to, że nie wydałam na niego przysłowiowego "ani grosza" tylko dostałam go, tak jak wcześniej wspomniałam, w gratisie podczas zakupów.


Dziękuję za każdy komentarz, staram się regularnie na nie odpowiadać i tym samym odwiedzać Wasze blogi :) Jeżeli Wam się tutaj podoba to zapraszam do pozostania ze mną na dłużej i obserwacji mojego bloga :)

Agnieszka :)